W. Goetel: Pod znakiem optymizmu (1976)

Walery Goetel to przede wszystkim geolog, dlatego też nie mogło w jego wspomnieniach zabraknąć tej tematyki, potraktowanej co prawda cząstkowo, ale też ze zrozumiałych względów: książeczka to zbiór retrospekcji związanych nie z zawodem profesora (także umiłowanym), ale głównie z miłością do turystyki i Tatr. Z drugiej strony mariaż geologii z rejonem polskich gór oddaje dużo większą dawkę emocji, niż gdyby miały te dwie miłości podlegać odosobnionej egzystencji. W rozdziale „Praca naukowa w Tatrach” to właśnie kontakty z innymi geologami nadają sens i dopełniają profesorską wiedzę teoretyczną. Spotkanie z Wiktorem Kuźniarem czy Mieczysławem Limanowskim są tego wyraźnym odzwierciedleniem.

Poruszająca jest garść wspomnień opisujących spotkania autora z góralami, w szczególności zaś z chwytającymi za serce momentami ich śmierci. Dość wspomnieć Bartusia Obrochtę, muzykanta i gospodarza schroniska w Roztoce: „Była wiosna. Martuś wracał z Zakopanego popod regle do Kościelisk (…). Gdy doszedł do ujścia Doliny Strążyskiej, zrobiło mu się jakoś słabo. Usiadł więc na trawie, wyciągnął skrzypki i zagrał. Musiała się tam cieszyć jego dusza widokiem rozkwitającej wiosny, zielonej murawy i pięknych regli. Aż muzyka się przerwała – Bartuś umarł”. Porusza też, choć już mniej (z uwagi na wielokrotne opisywanie historii w wielu książkach, a nie jej taką czy inną wartość) śmierć Klimka Bachledy, której Goetel był świadkiem.

Pamiętnik nie ogranicza się jedynie do Tatr i Podhala; znajdziemy w nim też kilka retrospekcji z okresu wiedeńskiego profesora oraz opowieść o wyprawie w Kaukaz. Poza tym portrety, zdjęcia, faksymile listów i dopełniający całości (a właściwie ją otwierający) wstęp Mariana Mięsowicza streszczający i bilansujący działalność Walerego Goetla.

Pozostaw komentarz