St. Eliasz Radzikowski: Powstanie chochołowskie w roku 1846 (1904)

Trzydniowy zryw wolnościowy – to może wyglądać dość niepoważnie. Garstka chłopów wobec siły zmilitaryzowanej i zinstytucjonalizowanej? Nawet mimo spływających zewsząd wiadomości, że nie są sami, że reszta Polski też będzie walczyć… Rok 1846 to dla Podhala czas szczególny. W dniach 21-23 lutego grupa chłopów z Chochołowa, Cichego, Dzianisza i Witowa, zebrała się zbrojnie, by stawić czoła austriackiemu ciemiężcy i zarządzającemu państwem czarnodunajeckim klerowi. Wyjątkowy także dlatego, że koniec końców ogólnonarodowe ruszenie zostało odwołane, o czym chochołowscy chłopi się po prostu nie dowiedzieli.

Samo powstanie mogło przebiec w inny sposób, być może skuteczniejszy?… Jeden z przywódców powstania – ksiądz Leopold Kmietowicz – planował dość łagodnie obejść się z przeciwnikiem. Jeden z chochołowian – Jan Sabała – myślał inaczej: że trzeba iść do Czarnego Dunajca i zabić komisarza. A jednak Kmietowicz zrobił po swojemu, rozbroiwszy jedynie posterunki graniczne w Chochołowie i Suchej Horze. Wydawało się, że są bliscy zwycięstwa, tym bardziej, że przybyły posiłki min. z Poronina i Zakopanego. Inaczej chciał komisarz Fiutowski, ten sam, którego planował zabić Sabała. Zebrał prawie dwieście chłopa, uzbroił i ruszył na Chochołów. Kmietowicz nie chciał zabijać Fiutowskiego, bo to przecież Polak… Zgubiła go ufność w więzy krwi.

Drugim przywódcą powstania był wiejski nauczyciel i organista Jan Kanty Andrusikiewicz, urodzony w roku 1815, w Chochołowie od 1834, już od początku pobytu związany z miejscowym kościołem i szkołą. Słynna była jego biblioteczka, licząca ogromną liczbę, jak na dość ubogi status organisty, 700 woluminów, którym, jak sam wspomina: „zbytnie godziny poświęcałem, i tem sobie życie w dwójnasób uprzyjemniałem, co się memu proboszczowi nie podobało”… Proboszcz mawiał Andrusikiewiczowi: „Po co to pan tyle czytasz, to nie w pańskiem stanowisku… lepiej mniej wiedzieć”. Andrusikiewicz chciał wiedzieć więcej, ale milczał, gdy ksiądz go strofował. Potem pożyczał ludziom swoje książki i miał z tego powodu – jak się można domyślać – kłopoty… W swoich zbiorach posiadał także opracowania dotyczące Podhala i Tatr, min. manuskrypt szkicu o Podhalanach z 1827 roku sporządzony przez Franciszka Kleina.

Organista był człowiekiem prawym, honorowym. Kiedy po potyczce z ludźmi komisarza Fiutowski leżał ranny i gdy chłopi ruszyli na niego z żądzą zemsty, Andrusikiewicz (również ranny) stanął w jego obronie, mówiąc: „Bić się – na wojnie, ale nie rannego w pościeli!”. Jan Zych, kowal z Chochołowa, opisuje to swoimi słowami: „Fiutowski leżał na ziemi i chłopi na niego się obruseli na co on przyprowadził telą charmiiią na Chochołów, ale Pan, Andrusikiewic, iako lezał na ziemi zawołał »Dajcie mu pokoy bo to naz«. Tak go wzięli na Organistówkę i tam lezał.”

Powyższe cytaty pochodzą z opublikowanych pamiętników Andrusikiewicza zatytułowanych „Powstanie Chochołowskie w roku 1846”, czego dokonał sam Stanisław Eliasz Radzikowski (Polskie Towarzystwo Nakładowe, Lwów 1904). Dość szczęśliwie (czytaj: za rozsądną cenę) stałem się posiadaczem tego druku, tym bardziej, że prócz pamiętnika spisanego ręką samego Andrusikiewicza, zamieścił tu także jego relację spisaną „ołówkiem w więzieniu” ręką Zygmunta Kaczkowskiego, oraz – rzecz nie do przecenienia – min. listy organisty z więzienia (po powstaniu), krótkie biogramy głównych bohaterów i kilka reprodukcji grafik i akwarel.

3 komentarze do “St. Eliasz Radzikowski: Powstanie chochołowskie w roku 1846 (1904)”

Pozostaw komentarz