A. Chybiński: „O muzyce górali podhalańskich” (1927)

omuzycegoraliGóralskiej muzyki (zwłaszcza tej starszej) szczerze się nienawidzi albo się ją uwielbia. Nie jest łatwa, bo przytłacza monotonnością, jazgotem i przeciąganymi dźwiękami. Instrumenty, dzięki którym daje się jej przestrzeń, są specyficzne; ich dźwięk bywa buczący, skrzypiący, o melancholijnym podłożu. Przed epoką Bartłomieja Obrochty była hermetyczna, jeszcze trudniejsza w odbiorze niż dziś. A jednak miejsce, w którym powstawała i powstaje, idealnie do niej pasuje i powoduje, że w tym osobliwym zespoleniu staje się raptem magnetyzująca, pełna głębi i pierwotnej mądrości.

O tym pisze Adolf Chybiński w wydanej przez Muzeum Tatrzańskie broszurze O muzyce górali podhalańskich. Przywołuje opinie podróżników głównie z dziewiętnastego stulecia (min. Seweryna Goszczyńskiego, Tytusa Chałubińskiego i Ludwika Zejsznera). Ksiądz Stolarczyk na przykład (pierwszy proboszcz Zakopanego) uznawał muzykę góralską za nieporównaną pod względem charakteru. Stanisław Witkiewicz z kolei mówił tak: „Ten Sabała, który mówi, że nigdy w życiu smutnym nie był, że smutkiem się żyć nie opłaci (…) – ten Sabała przy swojej muzyce wygląda tak, jak gdyby się gwałtem wstrzymywał od płaczu. Gęśliki przy tem jęczą przeraźliwie”.

Chybiński porusza też kwestię zapożyczania motywów góralskich w kompozycjach profesjonalnych kompozytorów, jak choćby u Paderewskiego czy Oskara Kolberga (który również był etnografem). Przygląda się także grającym góralom z ciekawej (i chyba słusznej) perspektywy: iż byli oni niegdyś artystami w najwyższym stopniu, a dziś „tak zwane pięknoduchy (…) uciekają od tej kakafonicznej muzyki, widząc w niej jedynie barbarzyński prymityw”.

Broszura niewielkich rozmiarów, opublikowana w znanej przedwojennej serii Muzeum Tatrzańskiego, w nakładzie 500 egzemplarzy.

Pozostaw komentarz