M. Jagiełło: „Zbójnicka sonata” (2006)

zbojnicka_sonataZbójnik był dla górali bohaterem. Nawet gdy napadał na swoich, cieszył się niepowszednim szacunkiem. Odwaga, siła, opiekuńczość, z drugiej strony nieufność wobec obcych – takie cechy wychwalano najsilniej. Dla swoich zbójnik był człowiekiem walecznym, w żadnym razie godnym pogardy zbrodniarzem. Zbójnikami nie gardzono, choć oczywiście lękano się ich. Często dokonywano rozróżnienia między rozbójnikiem a zbójnikiem. Rozbójnik to zwykły cham, pozbawiony skrupułów rzezimieszek. Wg Augusta Wrześniowskiego, XIX-wiecznego zoologa, członka Towarzystwa Tatrzańskiego, „zbijanie”, dopóki istniało, uchodziło na Podhalu za coś zaszczytnego, bohaterskiego, „rozbijanie” zaś za rzecz haniebną. Zbójnik był ustawiony w góralskiej hierarchii gdzieś ponad, ale jednocześnie kojarzono go ze zwykłymi przymiotami podtatrzańskich społeczności. Na swój sposób był wierzący; znane są relacje z prób okiełznania ich temperamentu przez proboszcza Stolarczyka…

Powyższy cytat to jeden z wielu, jakie pojawiają się na kartach opracowania Michała Jagiełły pt. „Zbójnicka Sonata”. Obok innych publikacji opowiadających dzieje tatrzańskiego zbójnictwa książka Jagiełły jest wyjątkowa z dwóch powodów. Po pierwsze obchodzi się ona z zagadnieniem przez pryzmat piśmiennictwa polskiego XIX i początków XX stulecia, co w oczywisty sposób wiąże się w przytaczaniem wypisów takich autorów jak Radzikowski, Goszczyński, Stęczyński, Deotyma, Przerwa-Tetmajer, Brzega, Witkiewicz i wiele innych. Drugim powodem jest wyjątkowo żywy język, odbiegający od typowych monografii tego rodzaju; czytelnik ma wrażenie, że na nowo odczytuje wrażenia i doświadczenia tych, którzy mieli szczęście lub nieszczęście stanąć twarzą w twarz ze zbójnickimi familiami. Czasem jest nam ich po ludzku żal, kiedy czytamy odnotowane zapiski takich historyków jak np. Feliks Jana Szczęsny Morawski: w Nowym Sączu kleszczami szarpan, w koło wplecion”, albo: „W Lubicy postrzelon (…) Po czym wywiezion, iman i tracon. W każdym razie społeczności zbójnickie jawią się nam od tej pory jako nadzwyczajny twór wynikający po troszę z wyobrażeń o heroizmie i szlachetności, które – niedostępne dla większości śmiertelników – stają się choć odrobinę częścią nas samych.

Piękne wydanie Biblioteki Narodowej opatrzone jest reprodukcjami grafik, w tym litografii Bogusza Stęczyńskiego.

Pozostaw komentarz