A A A

Fantastyka w trzecim...

Fantastyka w trzecim obiegu w PRL-u; Bibliotekarz.- 2018, nr 9, ss. 10-13

W lutym 1976 roku, po kilkuletnich i już bardziej oficjalnych przymiarkach, powstał w Warszawie Ogólnopolski Klub Miłośników Fantastyki i Science-Fiction (OKMFiSF), zrzeszający lokalne kluby miłośników fantastyki. Ze swoją scentralizowaną strukturą nie zawsze współgrał z regionalnymi grupami, ale nawet w takiej postaci (od 1982 r. już jako Polskie Stowarzyszenie Miłośników Fantastyki) rozpoczął dość ważny okres w dziejach polskiego fandomu . Niedługo po ukonstytuowaniu się profilu OKMFiSF pojawiły się pierwsze jego publikacje, min. „Informator Miłośnika Fantastyki” (już w 1976 r.) – klasyczny biuletyn tego typu stowarzyszeń z garścią aktualności, zapowiedzi wydawniczych i, od czasu do czasu, próbką prozy młodych autorów fantastyki. „Informator” był wydawnictwem cyklicznym, czyli fanzinem, i właściwie można go uznać za pierwszy tego rodzaju druk w polskim fandomie (choć za pierwszy polski fanzin o charakterze literackim uznajemy bytomski „Somnambul”, wychodzący od 1978 roku).
Dość szybko, bo już rok po powstaniu, członkowie OKMFiSF zdecydowali się rozpocząć działalność wydawniczą proponującą miłośnikom fantastyki pierwsze tytuły o charakterze zwartym, czyli to, co w dalszej części będę nazywał „klubówką”. W roku 1977, w nakładzie dwustu 220 egzemplarzy wyszła antologia Odkrywanie planety, będąca antologią tekstów z kręgu pisarzy krajów bloku wschodniego. Pięćdziesięciosześciostronicowa publikacja w formacie A4, zawierająca opowiadania autorów radzieckich, wschodnioniemieckich czy czechosłowackich, zredagowana została przez Elżbietę Solak i opatrzona nieskomplikowaną graficznie okładką autorstwa Ryszarda Fiejtka. Dwa lata później Klub wyszedł naprzeciw oczekiwaniom miłośników polskiej SF, publikując antologię Wytrzymać ciszę, prezentującą opowiadania polskich autorów, które wcześniej gościły na łamach takich czasopism jak „Perspektywy”, „Razem”, czy „Politechnik”. Okładka była już dużo skromniejsza, czysto typograficzna, a całość utrzymana jeszcze w formacie A4, który w kolejnych latach został zredukowany do poręczniejszego A5 i utrzymywał się w takiej postaci właściwie do samego końca funkcjonowania tego typu publikacji z okresu lat 1977-1990.
Biorąc pod uwagę sposób przygotowania makiet do zawartości książek wydawanych przez kluby i osoby z nimi związane, można wyróżnić dwie metody. Jedną z nich były tzw. „wyklejanki” – szablony sporządzane z powycinanych z prasy i odpowiednio zestawionych kolumn tekstu, które następnie powielano i zszywano w tomiki. Drugim rodzajem makiety był klasycznie przygotowany tekst w formacie A4 i w procesie druku pomniejszony do A5. Teksty składane były najczęściej na maszynie do pisania (co przekładało się często na pewną typograficzną niechlujność), ale od czasu do czasu, dzięki znajomościom w różnorakich instytucjach państwowych (ministerialnych, milicyjnych), udawało się zamówić profesjonalny skład niczym się nie różniący od tego z oficjalnych publikacji. Ilość egzemplarzy, jaką podawano na mało rozbudowanych stronach redakcyjnych (jeśli w ogóle je zamieszczano), była fałszywa. Ówczesne przepisy pozwalały na druk bez zezwolenia do 100 egzemplarzy nakładu, z zakazem sprzedaży. Dlatego też każdą pozycję opatrywano formułką „Do użytku wewnątrzorganizacyjnego” lub „Do użytku wewnętrznego”. Rzeczywiste nakłady wynosiły po kilkaset egzemplarzy, czasem tysiąc i więcej, choć dziś, bez bezpośredniego kontaktu z osobami, które publikowały „klubówki”, bardzo trudno to ustalić. Od czasu do czasu pojawiały się tytuły o znikomych nakładach (kilkanaście-kilkadziesiąt sztuk), przygotowywane przez zapaleńców i rozdawane w najbliższym kręgu znajomych (np. poznańska Huśtawka pustelnika W. Kołupajewa z 1984 r., warszawski Faniak magazynier z 1982 r., czy Terra Phantasia z 1978 roku, wydana przez jednego z najbardziej znanych fanów, potem min. redaktora w wydawnictwie Alfa, Marka S. Nowowiejskiego).
Sporymi nakładami mógł się poszczycić Śląski Klub Fantastyki, który do 1985 roku rozpowszechnił kilka publikacji (w tym dwie edycje Sposobu na Wszechświat oraz Czego ci trzeba H. Kuttnera) w nakładzie 1000 i 1300 egzemplarzy. Był to jednak szczególny rodzaj „klubówek” (podobnie zresztą jak wydawany przez ten sam klub fanzin „Fikcje”), posiadający własny numer ISBN i dystrybuowany min. w kioskach ruchu. Należy w tym miejscu nadmienić, że klubowe wydawnictwa rozprowadzane były głównie w klubach i na konwentach miłośników fantastyki.

(fragment całości)
 

2009-2018 Artur Nowakowski :: webdesign - grafika